Gruzja Wardzia Krzysztof Matys Travel

wtorek, 21 czerwca 2016

All inclusive w Gruzji

Czy w ogóle warto brać pod uwagę taką opcję? Pytanie zasadne, ponieważ Gruzja ma wyśmienitą kuchnię. Uważam ja za jedną z najlepszych na świecie. Więcej o tym w artykule: Gruzińska kuchnia. Do tego rewelacyjne wina i całkiem dobre mocniejsze trunki. Jak skorzystać z tych dobrodziejstw? Co wybrać: all inclusive w hotelu czy posiłki w restauracjach?!

Obiad w miłym otoczeniu gruzińskiej winnicy

Kilka lat temu w jednym z artykułów tak pisałem o gruzińskiej specyfice:

Kraj ten różni się od modelu turystyki, który znamy z Turcji, Egiptu czy Hiszpanii. Gruzja zrobiła się bardzo popularna, ale nie jest to typowy kraj turystyki masowej. Odwrotnie, jest bardzo nietypowa. I w tym jest jej urok. Oto kilka wyróżniających czynników.


Rewelacyjna kuchnia. Bogata, zróżnicowana i smaczna. Poza wieloma innymi czynnikami decyduje również jakość produktów spożywczych. W Gruzji jest jeszcze ekologicznie. Nie bez znaczenia jest również gruzińskie zamiłowanie do dobrego jedzenia. Tu nie ma kompromisów. Wszystko musi być świeże, przyrządzone tuż przed podaniem. Żadne półprodukty i mrożonki nie wchodzą w grę.


Wino. Południowy Kaukaz jest ojczyzną wina, produkowano je tu już 7 tys. lat temu! Z terenu Gruzji pochodzą najstarsze pozostałości tego trunku, a z Armenii pierwsze znana infrastruktura do jego wytwarzania. Kto był w Gruzji, ten wie, że kraj ten winem stoi. Oj dobre mają tam trunki! Zobacz też: Enoturystyka, wino i podróże.


Supra, czyli zabawa w gruzińskim stylu. Trwająca kilka godzin uczta. Na stole pojawiają się kolejne dania i dzbany z winem. Pije się pod dyktando tamady, który wznosi długie, kwieciste toasty. Supra to kwintesencja Gruzji. To stół i zgrupowani wokół niego ludzie, to coś więcej niż jedzenie i picie. To sposób bycia w grupie, określony porządek rzeczy, coś jak rytuał. Nie da się pogodzić tego z bufetem all inclusive i napitkami z dystrybutora!


Charakter miejscowych. Gruzini są bardzo dumni. Mówi się, że co drugi Gruzin to książę. Dlatego nie zwariowali na punkcie pieniędzy. Nie nastąpił tu mechanizm znany w wielu innych turystycznych krajach. Napiwki nie robią wielkiego wrażenia.

Szaszłyki pieczone są na żarze powstałym w gałązek winorośli

Jak wygląda rzeczywistość all inclusive? Sprawdzam w internecie. Wyszukiwarka pokazuje głównie reklamy biur podróży. Od razu widać, że ofert tego typu jest mało. W zasadzie ograniczają się do dwóch największych polskich biur. I kilku hoteli w regionie Batumi.

Nie ma nawet klasycznego all inclusive. Propozycje obejmują tak zwany wariant soft, co w praktyce oznacza bardzo skromną formę. Podam dwa najbardziej znane przykłady.

Hotelu pierwszy to Sanapiro 4* w Batumi: śniadanie (bufet), obiad i kolacja (bufet i serwowane); do obiadu i kolacji limitowane napoje bezalkoholowe.

Znalezione w internecie opinie turystów:
- mało urozmaicone obiady i kolacje,
- fatalne wyżywienie! Nie chodzi nawet o urozmaicenie potraw, ale o to, że wszystko było zawsze zimne (parówki, frytki, mięso, ryż, makaron, ziemniaki, jajka sadzone itd),
- jedzenie smaczne, aczkolwiek serwowane w bardzo małej ilości i codziennie to samo, często zimne.

Hotel drugi to Panorama 3*. Znajduje się w miejscowości Kobuleti, na północ od Batumi. Opis all inclusive soft wygląda tak: śniadania i kolacje w formie skromnego bufetu, lunch - w formie lekkich przekąsek. Wybrane napoje bezalkoholowe oraz lokalne wino białe i czerwone, a także gruziński trunek: cha-cha, podawane (10:00-22:00) w restauracji i barze na terenie hotelu.

A oto opinie:
- słabe, mało urozmaicone jedzenie;
- jedzenie jest monotonne, codziennie to samo, choć smaczne. Mały wybór;
- tak zwane "soft all inclusive" to w praktyce woda mineralna i słodkie oranżadki w dwu lodówkach. Posiłki dość monotonne i mały wybór.

Na portalu Holidaycheck hotel zdobył  1,9 punktów na 6 możliwych! W tym gastronomia 1,5. Trudno o gorsze rekomendacje.

Supra, czyli biesiada z winem jest jednym z wyznaczników gruzińskiej kultury. Obecna jest też w tamtejszej sztuce, w tym na wielu obrazach słynnego Niko Pirosmaniego.

O ile dobrze pamiętam, to właśnie tego hotelu dotyczył głośny spór turystów z jednym z dużych biur podróży. Jesienią 2014 roku relacjonowany był przez media. Oto cytat z Gazeta.pl:

Turyści się skarżą: "Miał być bufet z przysmakami kuchni gruzińskiej i międzynarodowej, ale wybór praktycznie żaden, a wszystko na ogół zimne". Co na to biuro podróży? "Ze względu na wysokie temperatury panujące w Gruzji, gorące potrawy nie są tam popularne - spożywa się za to dania na zimno lub przestudzone".
A co z owocami? "Warunki glebowe (...) w Gruzji nie sprzyjają ich uprawie, co sprawia, że nie ma tam zwyczaju serwowania ich do posiłków". Zobacz cały artykuł.

W tym przypadku biuro podróży dalekie jest od prawdy. Wbrew temu, co twierdzi, w Gruzji gorące potrawy są popularne. Gęste zupy, szaszłyki, kebaby, chinkali, chaczapuri… To wszystko podaje się na ciepło. Jest też kilka dań, które serwuje się w glinianych, żaroodpornych naczyniach. Kiedy kelner stawia je na stole to jeszcze w nich kipi. A owoce? Rzecz jasna rosną i jest ich wielkie bogactwo. Od brzoskwiń i moreli po figi i mandarynki.

Skąd więc takie opinie turystów? Po prostu trafili w niewłaściwe miejsce. Znam wiele hoteli w Gruzji i ani jednego, który byłby w stanie zapewnić all inclusive na dobrym poziomie. Nie ten kraj, nie ta kultura. Przy czym podstawowe pytanie powinno brzmieć: czy w ogóle warto?! Moim zdaniem nie, ponieważ w ten sposób więcej się traci, niż zyskuje.

Trzeba próbować miejscowego jedzenia, prawdziwej gruzińskiej kuchni w lokalnych restauracjach, a nie w hotelach! Hotele idą na łatwiznę, najczęściej serwują tak zwaną „międzynarodową kuchnię”, bez charakteru i często bez smaku. Trzeba cieszyć się tradycyjnym gruzińskim tetri, czyli białym winem wytwarzanym w jedyny, niepowtarzalny sposób. Nie kupicie go w butelkach! Można spróbować go tylko w Gruzji, w dobrych restauracjach lub w winnicach. Podawane jest w dzbanach. A do dzbana zaczerpnięto go wprost z glinianego kwewri. Więcej o tym w artykule: Gruzja – ojczyzna wina. Warto spróbować też czaczy, ale tej domowej, będącej dumą każdego porządnego gospodarza. Godne polecenia są też gruzińskie koniaki (brandy).

Dobrze pomyślana wycieczka do Gruzji będzie kulinarną ucztą. I chodzi nie tylko o oryginalne potrawy i rewelacyjne smaki. Mam na myśli również wartość kulturową. Gruzja to piękna tradycja stołu. Nie może być szybko, na łapu-capu. Je się tu tak samo, jak pije. Z szacunkiem dla darów nieba. Z radością, że ludzie spotykają się, rozmawiają i mogą zasiąść przy wspólnym posiłku. To wyjątkowe zjawisko supry, długie toasty i radość biesiadników. Nie ma sensu psuć tego zwykłym, standardowym all inclusive.

Tekst i zdjęcia: Krzysztof Matys

Wycieczka do Gruzji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz