Dwie godziny jazdy z Bordżomi.
Piękne, górskie krajobrazy. Kręta droga wzdłuż rzeki Mtkwari. Bardzo
malowniczo. To pasmo Małego Kaukazu. Blisko granicy z Armenią i z Turcją.
Południowa część Gruzji.
Twierdza Chertwisi - przy drodze do Wardzi |
Jedziemy kręcąc kolejne serpentyny
na wąskiej drodze. Nagle pojawia się. Z prawej strony, na stromym zboczu.
Skalne miasto. Twierdza i klasztor. Jedno z bardziej znanych miejsc w Gruzji.
Często i chętnie odwiedzane przez turystów. Do Tbilisi jest stąd ok. 4 godzin
jazdy. Dookoła, przez Bordżomi i Gori. Po drodze mijamy średniowieczną twierdzę Chertwisi. Można też z drugiej strony, krótszą
drogą, ale tam jeszcze wyższe góry, kiedyś pod koniec sierpnia widziałem
padający śnieg. Droga bardziej uciążliwa, przejazd wcale nie zajmie mniej
czasu.
Skalne miasto, a właściwie klasztor i twierdza |
Wardzia czasy świetności
przeżywała na przełomie XII i XIII wieku. Był to okres rządów królowej Tamar. Tak
bardzo szanowanej przez Gruzinów, że tytułowano ją „królem”, a nie „królową”.
Kroniki podają, że za jej czasów chłopi stali się jak szlachta, szlachta jak
książęta, a książęta byli bogaci niczym królowie. Skąd ten dobrobyt? Gruzja
rozwijała się od kilku pokoleń. Dobre czasy rozpoczął pradziadek Tamar, Dawid
IV Wielki zwany też Budowniczym. Kraj rozrósł się głównie kosztem muzułmańskiej
Turcji. Napływały zdobycze wojenne i trybuty od uznających zwierzchność Gruzji
księstw. Kwitło rolnictwo. Poziom plonów zbóż z czasów Tamar kraj osiągnie
ponownie dopiero w XIX wieku! Dziś, wokół Wardzi widzimy pozostałości pól
tarasowych. Nawet strome zbocza były wykorzystane i obsadzone drzewkami
owocowymi oraz winoroślą. Teraz to nieużytki.
Widok z Wardzi na dolinę rzeki Mtkwari |
Polityczny grunt przygotował córce
Jerzy III, znamienity władca. Wiedział, że Gruzini nie będą chcieli kobiety na
tronie. Dlatego koronował Tamar jeszcze za swojego życia. Okazała się wybitnym
politykiem. Za zasługi dla gruzińskiego Kościoła ogłoszono ją świętą.
W Wardzi zachowały się piękne
freski. Wewnątrz wykutego w skale kościoła Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny,
oglądamy przedstawienie Tamar w towarzystwie ojca. Królowa jest jeszcze panną,
nie ma chustki zasłaniającej mężatkom szyję i boki twarzy.
Freski z okresu średniowiecza |
Dziś możemy zobaczyć co najwyżej
30 proc. Wardzi. Reszta runęła w wyniku trzęsienia ziemi. Mamy więc skalne
miasto odkryte, rozłamane. Jakby ktoś odkroił dwie trzecie i rzucił w przepaść.
W średniowieczu niełatwo było tu trafić. Pomieszczenia, korytarze i schody
ukryte były za skałami. Do warownego miasta prowadziły tajemne przejścia. Dziś,
to co zostało, mamy jak na dłoni.
Było to jedno z ulubionych miejsc
królowej Tamar. Tu spędzała okres wielkiego postu. Żyła skromnie, umartwiając
ciało. Spała na gołej skale, chodziła boso. Ufundowała tu klasztor. Stąd też
kierowała wyprawami, które szły na południe, podbijać kolejne terytoria.
Autor w Wardzi |
Dziś w Wardzi żyje kliku mnichów.
Wykute w skale cele znajdują się na terenie zabytku, od turystów odgrodzone tylko
niskim płotkiem. Mnisi pilnują reguł zwiedzania kościoła. Nie wpuszczają
mężczyzn w krótkich spodenkach, ani kobiet bez spódnicy – panie mogą je
wypożyczyć przy wejściu do świątyni.
Najtrudniej jest zejść z Wardzi.
Strome, wykute w skale schody, o wyślizganych i nierównych stopniach sprawiają
kłopoty niektórym turystom. Szczególnie jeśli na nogach mają klapki lub słabo
trzymające się podłoża sandały. Miejscami schody prowadzą wykutymi w dół
tunelami. Za to na dole, nad rzeką czeka na nas dobra restauracja. Mamy więc
to, co w Gruzji lubimy najbardziej – rewelacyjny zabytek, piękne widoki, dobrą
kuchnie i dzban wina.
Tekst i zdjęcia: Krzysztof Matys
Wróciłem właśnie z Gruzji, super sprawa :) Podróżując samemu poznałem masę wspaniałych ludzi ! https://www.youtube.com/watch?v=BORtmW6Db_s
OdpowiedzUsuń