Czy w ogóle warto brać pod uwagę
taką opcję? Pytanie zasadne, ponieważ Gruzja ma wyśmienitą kuchnię. Uważam ja
za jedną z najlepszych na świecie. Więcej o tym w artykule:
Gruzińska kuchnia.
Do tego rewelacyjne wina i całkiem dobre mocniejsze trunki. Jak skorzystać z
tych dobrodziejstw? Co wybrać:
all inclusive w hotelu czy posiłki w
restauracjach?!
|
Obiad w miłym otoczeniu gruzińskiej winnicy |
Kilka lat temu w jednym z
artykułów tak pisałem o gruzińskiej specyfice:
Kraj ten różni się od modelu
turystyki, który znamy z Turcji, Egiptu czy Hiszpanii. Gruzja zrobiła się
bardzo popularna, ale nie jest to typowy kraj turystyki masowej. Odwrotnie,
jest bardzo nietypowa. I w tym jest jej urok. Oto kilka wyróżniających
czynników.
Rewelacyjna kuchnia. Bogata,
zróżnicowana i smaczna. Poza wieloma innymi czynnikami decyduje również jakość
produktów spożywczych. W Gruzji jest jeszcze ekologicznie. Nie bez znaczenia
jest również gruzińskie zamiłowanie do dobrego jedzenia. Tu nie ma kompromisów.
Wszystko musi być świeże, przyrządzone tuż przed podaniem. Żadne półprodukty i
mrożonki nie wchodzą w grę.
Wino. Południowy Kaukaz jest
ojczyzną wina, produkowano je tu już 7 tys. lat temu! Z terenu Gruzji pochodzą
najstarsze pozostałości tego trunku, a z Armenii pierwsze znana infrastruktura
do jego wytwarzania. Kto był w Gruzji, ten wie, że kraj ten winem stoi. Oj
dobre mają tam trunki! Zobacz też: Enoturystyka, wino i podróże.
Supra, czyli zabawa w gruzińskim
stylu. Trwająca kilka godzin uczta. Na stole pojawiają się kolejne dania i dzbany
z winem. Pije się pod dyktando tamady, który wznosi długie, kwieciste toasty.
Supra to kwintesencja Gruzji. To stół i zgrupowani wokół niego ludzie, to coś
więcej niż jedzenie i picie. To sposób bycia w grupie, określony porządek
rzeczy, coś jak rytuał. Nie da się pogodzić tego z bufetem all inclusive i
napitkami z dystrybutora!
Charakter miejscowych. Gruzini są
bardzo dumni. Mówi się, że co drugi Gruzin to książę. Dlatego nie zwariowali na
punkcie pieniędzy. Nie nastąpił tu mechanizm znany w wielu innych turystycznych
krajach. Napiwki nie robią wielkiego wrażenia.
|
Szaszłyki pieczone są na żarze powstałym w gałązek winorośli |
Jak wygląda rzeczywistość all inclusive? Sprawdzam w internecie.
Wyszukiwarka pokazuje głównie reklamy biur podróży. Od razu widać, że ofert
tego typu jest mało. W zasadzie ograniczają się do dwóch największych polskich
biur. I kilku hoteli w regionie Batumi.
Nie ma nawet klasycznego all inclusive. Propozycje obejmują tak
zwany wariant soft, co w praktyce
oznacza bardzo skromną formę. Podam dwa najbardziej znane przykłady.
Hotelu pierwszy to Sanapiro 4* w
Batumi: śniadanie (bufet), obiad i kolacja (bufet i serwowane); do obiadu i
kolacji limitowane napoje bezalkoholowe.
Znalezione w internecie opinie
turystów:
- mało urozmaicone obiady i
kolacje,
- fatalne wyżywienie! Nie chodzi
nawet o urozmaicenie potraw, ale o to, że wszystko było zawsze zimne (parówki,
frytki, mięso, ryż, makaron, ziemniaki, jajka sadzone itd),
- jedzenie smaczne, aczkolwiek
serwowane w bardzo małej ilości i codziennie to samo, często zimne.
Hotel drugi to Panorama 3*.
Znajduje się w miejscowości Kobuleti, na północ od Batumi. Opis all inclusive soft wygląda tak:
śniadania i kolacje w formie skromnego bufetu, lunch - w formie lekkich
przekąsek. Wybrane napoje bezalkoholowe oraz lokalne wino białe i czerwone, a
także gruziński trunek: cha-cha, podawane (10:00-22:00) w restauracji i barze
na terenie hotelu.
A oto opinie:
- słabe, mało urozmaicone
jedzenie;
- jedzenie jest monotonne,
codziennie to samo, choć smaczne. Mały wybór;
- tak zwane "soft all
inclusive" to w praktyce woda mineralna i słodkie oranżadki w dwu
lodówkach. Posiłki dość monotonne i mały wybór.
Na portalu Holidaycheck hotel
zdobył 1,9 punktów na 6 możliwych! W tym
gastronomia 1,5. Trudno o gorsze rekomendacje.
|
Supra, czyli biesiada z winem jest jednym z wyznaczników gruzińskiej kultury. Obecna jest też w tamtejszej sztuce, w tym na wielu obrazach słynnego Niko Pirosmaniego. |
O ile dobrze pamiętam, to właśnie
tego hotelu dotyczył głośny spór turystów z jednym z dużych biur podróży. Jesienią
2014 roku relacjonowany był przez media. Oto cytat z Gazeta.pl:
Turyści się skarżą: "Miał być bufet z przysmakami kuchni
gruzińskiej i międzynarodowej, ale wybór praktycznie żaden, a wszystko na ogół
zimne". Co na to biuro podróży? "Ze względu na wysokie temperatury
panujące w Gruzji, gorące potrawy nie są tam popularne - spożywa się za to
dania na zimno lub przestudzone".
A co z owocami? "Warunki glebowe (...) w Gruzji nie sprzyjają ich
uprawie, co sprawia, że nie ma tam zwyczaju serwowania ich do posiłków". Zobacz cały
artykuł.
W tym przypadku biuro podróży
dalekie jest od prawdy. Wbrew temu, co twierdzi, w Gruzji gorące potrawy są
popularne. Gęste zupy, szaszłyki, kebaby, chinkali, chaczapuri… To wszystko
podaje się na ciepło. Jest też kilka dań, które serwuje się w glinianych,
żaroodpornych naczyniach. Kiedy kelner stawia je na stole to jeszcze w nich
kipi. A owoce? Rzecz jasna rosną i jest ich wielkie bogactwo. Od brzoskwiń i
moreli po figi i mandarynki.
Skąd więc takie opinie turystów?
Po prostu trafili w niewłaściwe miejsce. Znam wiele hoteli w Gruzji i ani
jednego, który byłby w stanie zapewnić all inclusive na dobrym poziomie. Nie
ten kraj, nie ta kultura. Przy czym podstawowe pytanie powinno brzmieć: czy w
ogóle warto?! Moim zdaniem nie, ponieważ w ten sposób więcej się traci, niż
zyskuje.
Trzeba próbować miejscowego
jedzenia, prawdziwej gruzińskiej kuchni w lokalnych restauracjach, a nie w
hotelach! Hotele idą na łatwiznę, najczęściej serwują tak zwaną „międzynarodową
kuchnię”, bez charakteru i często bez smaku. Trzeba cieszyć się tradycyjnym
gruzińskim tetri, czyli białym winem wytwarzanym w jedyny, niepowtarzalny sposób.
Nie kupicie go w butelkach! Można spróbować go tylko w Gruzji, w dobrych
restauracjach lub w winnicach. Podawane jest w dzbanach. A do dzbana
zaczerpnięto go wprost z glinianego kwewri. Więcej o tym w artykule:
Gruzja – ojczyzna wina. Warto spróbować też czaczy, ale tej domowej, będącej dumą
każdego porządnego gospodarza. Godne polecenia są też gruzińskie koniaki
(brandy).
Dobrze pomyślana wycieczka do
Gruzji będzie
kulinarną ucztą. I chodzi nie tylko o oryginalne potrawy i
rewelacyjne smaki. Mam na myśli również wartość kulturową. Gruzja to piękna
tradycja stołu. Nie może być szybko, na łapu-capu. Je się tu tak samo, jak
pije. Z szacunkiem dla darów nieba. Z radością, że ludzie spotykają się,
rozmawiają i mogą zasiąść przy wspólnym posiłku. To wyjątkowe zjawisko
supry,
długie toasty i radość biesiadników. Nie ma sensu psuć tego zwykłym,
standardowym all inclusive.
Tekst
i zdjęcia: Krzysztof Matys
Wycieczka do Gruzji.